O kocie, co jeździł radiowozem…
Wbrew pozorom tytuł wcale nie odnosi się do młodego funkcjonariusza siedzącego za kierownicą służbowego pojazdu, a o faktycznym puchatym zwierzątku, które ma… dość nietypowe hobby. Przekonali się o nim wrocławscy policjanci, którzy wracając z interwencji, zorientowali się, że na pokładzie radiowozu mają dodatkowego pasażera. Okazało się, że podróżuje z nimi kot, który już nie pierwszy raz pojechał z kimś „na gapę”. Funkcjonariusze szybko ustalili właściciela zwierzęcia, który przekazał im, że kocurowi już wcześniej zdarzały się tego typu wojaże.
Nie raz już pisaliśmy o nietypowych, czy wręcz absurdalnych sytuacjach, które spotykają policjantów pełniących służbę w terenie. Do jednej z nich należy historia, która miała miejsce na terenie gminy Długołęka przed kilkoma dniami. Funkcjonariusze z wrocławskiej Komendy Miejskiej Policji, patrolowali rejon podwrocławskich miejscowości i w jednej z nich przeprowadzali kontrolę drogową pojazdu.
Po jej zakończeniu wsiedli do radiowozu i ruszyli w dalszy patrol przydzielonego im rejonu służbowego, a gdy kierowca spojrzał w lusterko wsteczne, zauważył kota i usłyszał za sobą charakterystyczne miauczenie. Mimo tego, że ci funkcjonariusze wiele widzieli podczas swojej ponad 10-letniej służby, to jednak czarny kot siedzący w radiowozie ich zaskoczył…
Policjanci zatrzymali pojazd służbowy i natychmiast zaopiekowali się puchatym zwierzątkiem, które chwilę wcześniej jak gdyby nic, lizało czarne łapki zajmując miejsce na półce nad bagażnikiem. Szybko ustalili, że jedynym momentem, kiedy kot mógł dostać się na pokład radiowozu była kontrola pojazdu, którą przeprowadzali kilka minut wcześniej. Funkcjonariusze czym prędzej zawrócili pojazdem i skierowali się do miejsca, gdzie miała miejsce interwencja.
Tam już czekał na nich właściciel kota, który poinformował policjantów, że to nie pierwsza tego typu podróż jego pupila. Okazało się, że zaledwie kilka dni wcześniej kocur „na gapę” dojechał aż do Wrocławia. Podobno upodobał sobie podróże samochodami i wykorzystuje moment, kiedy drzwi od pojazdu są nawet na moment otwarte, a następnie niezauważony wskakuje do wnętrza. Tym razem skorzystał z niesamowitej okazji i przejechał się nieoznakowanym radiowozem wrocławskiej Policji.
Kocur wrócił do swojego opiekuna, a policjanci do dalszych działań. Nie ukrywają, że tę historię będą wspominać, jako jedna z miło zaskakujących, które zdarzyły im się podczas pełnionej służby…
sierż. szt. Krzysztof Marcjan