Mając prawie 2 promile jechał autem przez Długołękę
Czujne oko wrocławskich policjantów kolejny raz zapobiegło tragedii na drodze. Tym razem w podwrocławskiej Długołęce, gdzie patrolujący tę miejscowość funkcjonariusze zauważyli kierującego Fordem, który nie potrafił utrzymać się na swoim pasie ruchu. Okazało się, że 45-latek ma prawie 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu i w tym stanie przewozi jeszcze pasażera. Mężczyzna został zatrzymany i grożą mu nawet 2 lata więzienia.
Z prawem jazdy pożegnał się na jakiś czas mieszkaniec Długołęki, zatrzymany w tej miejscowości przez patrolowców z Wrocławia. Wszystko wydarzyło się w ubiegły weekend na jednej z bocznych uliczek. Właśnie ten rejon kontrolowali funkcjonariusze Wydziału Prewencji i Patrolowego Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
W pewnej chwili przed ich nieoznakowanym radiowozem pojawił się osobowy Ford. Kierująca nim osoba miała dość spory problem, aby utrzymać prowadzony przez siebie pojazd na odpowiednim pasie ruchu. Tyle wystarczyło policjantom, aby podjąć decyzję o skontrolowaniu osoby siedzącej za kierownicą poruszającego się przed nimi auta.
Już po podejściu do kierującego funkcjonariusze wyczuli silny zapach alkoholu. Sprawdzenie stanu trzeźwości policyjnym alkomatem, wykazało prawie dwa promile tego związku chemicznego w powietrzu wydychanym przez 45-latka. W związku z uzasadnionym podejrzeniem popełnienia przestępstwa z art. 178a Kodeksu karnego mieszkaniec Długołęki został zatrzymany i już z założonymi kajdankami kontynuował swoją podróż. Jednak nie kierowanym przez siebie autem, a policyjnym radiowozem. Destynacja też była zupełnie inna – komisariat Policji.
Tam ponownie sprawdzono stan trzeźwości mężczyzny, u którego cały czas utrzymywał się stały poziom alkoholu, oscylujący w granicach 2 promili. 45-latek będzie musiał teraz odpowiedzieć przed sądem za kierowanie pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości. Na szczęście dzięki działaniom wrocławskich policjantów, którzy zapobiegli jego dalszej jeździe możliwe, że nie doszło do drogowej tragedii. Osoba siadająca za kierownicę w takim stanie ma bardzo ograniczone zdolności psychomotoryczne i nie jest w stanie zapanować zarówno nad sobą, jak i nad pojazdem. A wówczas tylko chwila wystarczy, aby spowodować kolizję lub wypadek, w którym zostaną poszkodowane niewinne osoby.
sierż. szt. Krzysztof Marcjan